Jak sobie wyobrażasz firmę, która odniosła sukces? Dużo klientów, fajne projekty, rozpoznawalność, dobre pieniądze, focus na tym, co się chce i lubi robić? A jej właścicielkę? Freelancerkę. Solopreneurkę. Zadowolona, uśmiechnięta, robi to, co chce, pracuje z wybranymi klientami, kilka godzin dziennie, ma czas na inne aktywności. To było moje wyobrażenie, do którego dążyłam latami. I przez długi czas rozbijałam się o ścianę codzienności. Dlaczego tak się działo? Dziś opowiem Ci o 5 rzeczach, przez które bardzo długo nie mogłam zrozumieć, co robię nie tak. Posłuchaj.
Jeśli wolisz słuchać niż czytać:
Jaka jest recepta na sukces? Bardzo prosta. Planuj. Ucz się od najlepszych. Pracuj na swoją opinię. Buduj markę. Nie rozpraszaj się. A osiągniesz to, co chcesz. I tak przez lata. Mam rację? Takie wskazówki docierają do nas zewsząd. Praktycznie z każdej strony. Z mediów społecznościowych, biznesowych książek, ze szkoleń, warsztatów, masterclassów. Wystarczy tylko… tu stawiam trzy kropki, a Ty dopowiedz sobie, co ostatnio słyszałaś.
OGÓLNIKI, KTÓRE NIE PASUJĄ DO KAŻDEGO
Ja też nasłuchałam się o tych „jedynych słusznych metodach” przez lata. Chłonęłam wiedzę, chodziłam na setki darmowych (i nie tylko) webinarów, szkoleń, live’ów. Każdą wolną chwilę poświęcałam na naukę.
Przez lata parłam jak czołg do przodu, mając w głowie jedyną słuszną wizję sukcesu i rozwoju firmy. Chciałam być najlepsza w tym, co robię. Mieć dużo klientów, szeroką wiedzę, umiejętności, budować markę, zarabiać. A potem uczyć innych, jak zarabiać.
Tyle tylko, że na większości takich bezpłatnych szkoleń, we wpisach blogowych, podcastach, na livea’ch otrzymujesz szczątki wiedzy, ogólniki, które teoretycznie pasują do każdego biznesu. Teoretycznie, bo jeśli przyjrzeć się im bliżej, to już niekoniecznie. I dlatego właśnie za pogłębioną pracę nad firmą stratedzy i strateżki, coachowie, coachki, czy trenerzy biznesu biorą naprawdę duże pieniądze. I nie dają jej za darmo w całości ot tak.
Jak jesteś sprytna, wykminisz z tych darmowych treści wszystko, co potrzebujesz. Bo ta wiedza jest w sieci. Co prawda bardzo rozproszona, ale do poskładania w całość. Tylko czy Ty w tym pędzącym świecie masz czas na układanie puzzli złożonych ze 100 tysięcy albo większej liczby kawałków?
Pewnie nie, ale większość z nas tak nie myśli. Zapisujemy się na kolejne bezpłatne szkolenie, czytamy kolejną biznesową książkę, słuchamy kolejnego inspirującego podcastu… czekaj, nie idź jeszcze nigdzie. Tego posłuchaj do końca.
Robimy dziesiątki rzeczy, które mają nam dać sukces, a w efekcie bardzo przyhamowują czas, w którym on nadchodzi.
PLANUJ DZIAŁANIA W SWOIM BIZNESIE
I tak weźmy sobie pod lupę te pięć rzeczy, o których powiedziałam Ci na początku tego odcinka. Na pierwszy ogień idzie…
Planowanie.
Moje ulubione, ponieważ uważam, że bez dobrego planu to się po latach obudzisz z ręką w nocniku, a nie z fajną sumą na koncie i dobrze rozwiniętą firmą. Trzeba planować. Ale trzeba to robić mądrze.
Złe planowanie to świetna forma… prokrastynacji!
Tak, dokładnie, dobrze słyszałaś. Prokrastynacji. Odkładania rzeczy na potem. Wiem, że prokrastynacja kojarzy się raczej z myciem okien i gruntownym sprzątaniem podczas sesji na studiach i wymyślaniem tysiąca różnych niezbędnych do zrobienia rzeczy, żeby tylko nie wziąć się za konkretną robotę. Ale uwierz mi, planowanie projektów, biznesu, codziennych zadań też może być prokrastynację.
Już tłumaczę dlaczego. Zdarzyło Ci się kiedyś, że miałaś w głowie jakiś pomysł i zaczęłaś go planować? A potem zmieniać plan? Odkładałaś go na kilka dni, by „sobie popracował”, a potem zmieniałaś wszystkie punkty? Spędzałaś długie godziny na rozpisywaniu zadań, zaznaczaniu kolorowym markerem ważnych punktów, podkreślaniu rzeczy, tworzeniu moodboardów, map myśli i wszystkich tych innych cudów? A potem ten świetnie 15 razy opracowywany i zmieniany plan nie wszedł nawet w fazę realizacji? Mimo iż czułaś, że przecież cały czas robisz coś dla swojej firmy? Robisz, jesteś zajęta, ale nie zarabiasz… czujesz różnicę?
Ja tak miałam z ostatnimi warsztatami, które chciałam zorganizować. Kupiłam nawet specjalny notes, by je tam rozpisywać. Ba, zapisałam kilkadziesiąt stron. Podkreślałam, kolorowałam, zmieniałam, pracowałam NAD rozwojem firmy przecież…
I nigdy nie wdrożyłam go w życie.
Dobry plan jest dobrym planem wtedy, kiedy go realizujesz. I sprawdzasz, czy rzeczywiście taki był. Nie wtedy kiedy masz jego sto wersji na papierze. Plan A, B, C, D, X, Y, Z… żaden niezrealizowany.
Zamiast wciąż planować, działaj. Inaczej ciągle będziesz stała w miejscu.
Tak, właśnie dowiedziałaś się, jak fajnie da się prokrastynować, pracując nad biznesem.
Idźmy zatem dalej.
WIELU KLIENTÓW TO WIELE PROBLEMÓW DO ROZWIĄZANIA
Druga rzecz, która potrafi naprawdę świetnie przyhamować Twój biznes to duża liczba klientów. „Ale co ty gadasz, Karolina! Przecież właśnie do tego dążymy, by firma się rozwijała, liczba zadowolonych klientów rosła… Przecież to teoria z dupy”.
No nie do końca. W szczytowym momencie swojej działalności, kiedy nie miałam zatrudnionego zespołu, ba, nie miałam nawet żadnej asystentki, miałam podpisane umowy z ponad 20 klientami. Na małe i duże pakiety godziny. Małych było więcej, jak się możesz domyślić. Więc brałam kolejnych, bo budżet musiał się spinać.
I wszystko fajnie, ale praca z tak wieloma klientami ma swoje dodatkowe koszty. Każdy z tych klientów chciał być traktowany priorytetowo. Ja również chciałam, by tak było. Tylko to jest najzwyczajniej w świecie nie możliwe. Nie da się priorytetowo realizować 20 zadań dziennie. Codziennie.
Każde przełączanie się pomiędzy klientem zajmowało czas i rozpraszało. Nie pomagało grupowanie zadań, bo każdy z tych klientów pracował w innej branży. Więc żeby szybko przeskoczyć z jednej w drugą, potrzebowałam maksymalnej koncentracji.
Dodatkowo z każdym z klientów przynajmniej raz w tygodniu musiałam porozmawiać. Rekordziści dzwonili kilka razy dziennie. Od niektórych przestałam odbierać telefony. Nie dlatego, że nie dawałam rady. Dlatego że rozmowy z nimi a) rozpraszały, b) nie wnosiły nic nowego, c) nie były aż tak pilne.
Jak się słusznie domyślasz, jak masz tak wielu klientów, którzy od czasu do czasu wchodzą Ci na głowę, poziom frustracji i przepracowania rośnie. Stresu też. Dlaczego więc brałam ich tak wielu? Po pierwsze, nie potrafiłam odmawiać. Po drugie, byłam dumna, że do mnie przychodzą sami. Po trzecie… miałam za niskie stawki, by móc zrezygnować z przynajmniej połowy z nich.
A powinnam była to zrobić. I skupić się na zdobyciu klientów premium: dużych, dobrze płacących, z fajnymi projektami i porządkiem w głowie. Wielu klientów to wiele problemów do rozwiązania. Dlatego jeśli jesteś w takiej sytuacji… zawczasu pomyśl o zatrudnieniu wsparcia.
OVERTHINKING, CZYLI ZACZNIJ WRESZCIE DZIAŁAĆ, A NIE DZIELIĆ WŁOS NA CZWORO
Skoro już wiesz, że źle zaplanowany biznes i złe zarządzanie swoimi zasobami mogą być problematyczne, przejdźmy do punktu trzeciego, czyli sytuacji, gdy za dużo myślisz.
Wiem, myślenie jest w cenie. Ale jeśli przeradza się w dzielenie włosa na czworo, wymyślanie przedziwnych problemów, wspieranie swojego syndromu oszusta i generalnie stopuje Cię przed przejściem do działania, to pierwsze, co powinnaś przestać robić, to właśnie myśleć.
A raczej analizować wszystkie możliwe za i przeciw, wymyślać przedziwne scenariusze zdarzeń i zamartwiać się. Masz pomysł? Świetnie! Ułóż plan (jeden!) i wdrażaj go w życie. Nie zastanawiaj się, co będzie, jak nie wyjdzie, ani co by było gdyby… Nie myśl, że ktoś już na podobny pomysł wpadł, czy że to już było.
Działaj. Tylko działanie przybliża Cię do sukcesu!
ZBYT WIELU NAUCZYCIELI HAMUJE TWÓJ ROZWÓJ
Przejdźmy do punktu czwartego. Trochę już o nim wspomniałam przy okazji planowania. Mam na myśli wielość źródeł, z których pozyskujesz wiedzę. Jak wejdziesz do sieci, na dowolne medium społecznościowe, idę o zakład, że zaleje Cię cała masa ofert. Kursów, warsztatów, szkoleń, live’ów, stores, klipów, filmów i czego tam jeszcze chcesz. Totalnie to rozumiem, sama też działam w wielu tych formatach. I dzielę się wiedzą, sprzedaję swoje programy czy usługi.
Tyle tylko, że kiedy stoisz po drugiej stronie i musisz wybrać, masz dużo trudniejsze zdanie. Od kogo się uczyć? Co decyduje o tym, że powinnaś wybrać tę, a nie inną ofertę? Najgorsze, co można zrobić, to łapać wiele srok za ogon, czyli mieć zbyt wielu mentorów. Na początek wybierz jedną, dwie, maksymalnie trzy osoby, od których chcesz się uczyć. I pogłębiaj wiedzę w danym temacie. Skorzystaj z płatnej oferty.
Tymczasem co robi większość z nas? Oczywiście! Korzysta ze wszystkich bezpłatnych treści z danej dziedziny w sieci. Sama tak robiłam. Tyle tylko. Że to naprawdę nie daje takich efektów, jakich oczekujemy. Po latach stwierdzam, że czasem lepiej naprawdę chwilę poczekać, odłożyć pieniądze, kupić droższy program czy wsparcie 1:1, ale mieć pewność, że ktoś kompleksowo poprowadzi Cię przez proces zmiany.
Tak, korzystanie z ofert zbyt wielu osób na raz, hamuje Twój rozwój. I jest ściśle powiązane z punktem piątym, a jest nim:
BRAK SKUPIENIA
Skupienie to w dzisiejszych czasach towar bardzo deficytowy. Zewsząd jesteśmy zalewani wręcz milionem treści, ofert, jedynych słusznych rozwiązań. Ale nie tylko. Miliony powiadomień, setki maili, które wpadają na naszą skrzynkę, liczba ludzi, którzy walczą o naszą uwagę (i pieniądze) – to nasza codzienność.
Tak, brak skupienia może skutecznie stanąć na drodze rozwojowi Twojej firmy. Spowolnić go. Przyjrzyj się uważnie swoim codziennym działaniom. Jak często coś Cię rozprasza? Ile razy wykonując jakieś działania, przerywasz, żeby spojrzeć w telefon, wskoczyć na Instagrama, sprawdzić, czy ktoś nie napisał jakiegoś arcyważnego maila? Tracisz w ten sposób cenne minuty, które przeradzają się w godziny, te w tygodnie, a następnie w miesiące.
Jak temu zapobiec? Nie mam idealnego rozwiązania, ale mogę Ci podpowiedzieć kilka moich patentów. Po pierwsze, mój telefon jest zawsze wyciszony. Nie dzwoni, nie brzęczy, nie piszczy, nie wibruje. Mam wyłączone wszystkie dźwięki. Ta cisza jest dla mnie bezcenna. Sięgam po niego, kiedy ja chcę, a nie wtedy, gdy przychodzi powiadomienie.
Po drugie, od lat mam wyciszony feed na Facebooku. Nie widzę pojawiających się tam postów, komentarzy, nie czytam powiadomień. Prawdę mówiąc, od miesięcy zaglądam tam bardzo sporadycznie. Moim większym guilty pleasure jest Instagram. Nauczyłam się jednak nie korzystać z niego, gdy pracuję.
To są bardzo małe kroki, które mogą sprawić, że będziesz pracować w większym skupieniu, szybciej i efektywniej. A co za tym idzie, będziesz łatwiej rozwijać swoją firmę.
PODSUMOWANIE
W dzisiejszym odcinku starałam się pokazać Ci, że z pozoru oczywiste dla naszego rozwoju rzeczy (jak planowanie czy duża liczba klientów) też mogą mieć negatywny wpływ na wzrost firmy, na to, byś pracowała mniej oraz zarabiała więcej. Niestety, w tym pędzącym jak Pendolino świecie bardzo trudno jest zapanować nad wieloma nawykami. Trudno jest uciec od FOMO. Coraz trudniej o skupienie. Dlatego jak mantrę będę powtarzać: Jeśli Ty o siebie nie zadbasz, nikt inny nie zrobi tego za Ciebie.
Chcesz więcej wskazówek? Chcesz je częściej? Zapisz się na mój videoletter – co niedzielę na Twoją skrzynkę wpadnie bardzo osobisty list o kulisach prowadzenia biznesu usługowego online, o blaskach i cieniach, o konkretnych sytuacjach i z prawdziwymi rozwiązaniami. Jak się zapisać? Wejdź na stronę www.karolinabrzuchalska.pl/newsletter i wypełnij formularz.
Tymczasem życzę Ci pięknego dnia!