Dziś nagrywam ostatni podcast w tym roku. Małe podsumowanie. I tym razem nie planuję większego. Za moment bowiem na wielu profilach pojawią się podobne posty, video czy też podcasty. Wiele z nich skupi się na sukcesach i to jest super, bo kiedy je celebrować jak nie teraz. Ja jednak chciałabym powiedzieć Ci raczej, czego mnie ten 2023 roku nauczył. Te 5 lekcji może Ci się znacznie bardziej przydać w biznesie niż moje sukcesy. Słuchaj więc i wyciągaj jak najwięcej dla siebie.

Zanim przejdę do tematu głównego, chciałabym bardzo Ci podziękować za to, że słuchasz tego podcastu. Niezależnie od tego, czy robisz to regularnie, czy po raz pierwszy włączyłaś audycję „Co we freelansie piszczy” – dziękuję. Za Twój czas, Twoje komentarze, Twoje refleksje. Wiele dla mnie znaczą. Jeśli w przyszłym roku chciałabyś usłyszeć więcej na jakiś temat, koniecznie daj mi znać, pisząc na adres kontakt(@)prettywelldone.pl.

A teraz do rzeczy…

Parę lat temu, kiedy po raz pierwszy spisałam miesiąc po miesiącu to, co działo się u mnie w firmie (a działo się dużo) i opublikowałam jako post blogowy, usłyszałam, że takie podsumowanie jest dołujące, bo niektórzy to w rok nie zrobili tego, co ja przez miesiąc. Zatrzymała mnie ta myśl na chwilę. Być może rzeczywiście tak było. Tylko co ja miałam zrobić z tą informacją? Mieć wyrzuty sumienia? Robić mniej, by ktoś poczuł się lepiej? Przeprosić? 

Na koniec dnia ta opinia nie mówiła nic o mnie, a bardzo dużo o osobie, która ją wypowiadała. Dlaczego o tym mówię? Bo w tym odcinku też opowiem Ci o opiniach innych osób i o tym, jak krzywdzącą i trudną do przejścia ścieżkę mogą wyryć w Twojej głowie, jeśli tylko na to pozwolisz. 

Na szkoleniach z treningu mentalnego w biznesie, w których biorę udział, usłyszałam takie fajne zdanie, które od tego momentu powtarzam sobie bardzo często, gdy ktoś wyraża swoją opinię na temat tego, co robię.

Nie daj się oskarżyć, łap refleksje.

Warto je sobie zapisać. I powtarzać tak często, jak tego potrzebujesz.

No dobra, to czas na moje 5 lekcji…

Jeśli wolisz słuchać niż czytać:

JAK WYGLĄDAŁ 2023 ROK W MOJEJ FIRMIE

2023 rok był… zupełnie inny niż poprzednie do tej pory. Żadna nowość w sumie, możesz powiedzieć. Każdy rok jest inny niż poprzedni. Każdy wiele zmienia i przynosi nowe tematy. Prawda. Dla mnie jednak ten jest wyjątkowo inny, bo bardzo zmienił mnie i moje nastawienie do pracy jako takiej. 

Jak być może wiesz, jestem typem zapierdalacza. Od zawsze pracuję dużo, robię dużo i ogarniam wiele tematów na raz. Nie chcę teraz zagłębiać się w temat, czy to dobrze, czy źle i czy przy takim trybie życia i pracy możliwe jest jeszcze skupienie na czymkolwiek. Skoro od lat działa – najwyraźniej jest. I tu postawię kropkę. 

W tym roku jednak bardzo mocno skupiłam się nie na tym, CO należy zrobić

Nie na celach, które mam do odhaczenia na liście to-do (tak, tak, nie do zrealizowania, a do odhaczenia… niestety), ale na tym, jak chcę się czuć w firmie, którą prowadzę. A właściwie we wszystkich trzech firmach. I jak pożegnać to, czego nie chcę. Czasem bowiem trudno jest z dnia na dzień zmienić sposób funkcjonowania, który działał latami.

2023 rok był więc dla mnie rokiem takiej analizy, zmiany mojej przedsiębiorczej tożsamości, odcinaniem się od rzeczy, które mi nie służą. Niezależnie od tego, czy były to współprace, projekty, czy zadania, które robiłam. I poprzez „odciąć się” rozumiem niekoniecznie wypowiedzenie umowy klientom, położenie się jak Rejtan w progu z głośnym okrzykiem „Po moim trupie!”, czy spektakularne palenie za sobą mostów, ale na przykład oddelegowanie w całości danego projektu osobie z zespołu. 

Zauważyłam bowiem, że im bardziej skupiam się na cudzych emocjach, problemach, wymaganiach, wyobrażeniach, tym bardziej gubię swój kierunek. W pewnym momencie doszłam do ściany z napisem „Nie widzę celu tego, co robię. Po drodze całkowicie zagubiłam swoją wizję prowadzenia firmy”. To był jeden z tych momentów AHA, o których tak często słyszysz od wielu przedsiębiorców. Moment, w którym zrozumiałam, że siłą rozpędu już się dalej nie da jechać.

I ja wiem, że to, co teraz Ci opowiadam, to być może są ogólniki, ale zaczekaj sekundę, nie wyłączaj się. Zaraz dojdę do szczegółów. 

Czy da się w ogóle streścić rok w 5 lekcjach?

Bardzo trudno bowiem jest podsumować to, co kotłuje się w duszy i w głowie przez 365 dni w jednym, nawet kilkudziesięciominutowym podcaście. Praktycznie jest to niemożliwe i podejrzewam, że jakbym spróbowała to zrobić, ten odcinek byłby dla Ciebie w cholerę nudny. Dużo rzeczy bowiem jest mocno powtarzalnych, a proces przemiany, którego skutki widzisz, to są tygodnie, jak nie miesiące analiz, rozpisywania strategii, weryfikowania jej, ponownego wdrażania.

Zresztą przez cały rok opowiadałam Ci o różnych case’ach, problemach, wyzwaniach, rozwiązaniach – spokojnie możesz do nich wrócić. Dziś natomiast wyciągam esencję, która po pierwsze jest ważna dla mnie, po drugie może się przydać Tobie. Łap zatem dla siebie to, co uznasz za ważne i wdrażaj w życie.

A ja nie przeciągając płynę już do brzegu: 5 lekcji, jakie podarował mi 2023 rok.

LEKCJA 1: NIGDY NIE JEST ZA PÓŹNO NA ZMIANĘ

Zmiana to jest coś, czego obawia się wiele przedsiębiorczyń, z którymi rozmawiam. Przychodzą do mnie na konsultacje, na całe długie sesje mentoringowe i opowiadają o swoich obawach. Najczęściej da się je streścić w jednym zdaniu:

Nie po to tyle pracowałam na to, gdzie jestem, żeby teraz coś zmienić.

albo…

Boję się przekreślić wszystko, co osiągnęłam do tej pory.

Tyle tylko, że nikt nie każe im tego przekreślać. Wszystko, co zrobiły w swojej firmie, czego się nauczyły, czego doświadczyły, zbudowało ich przedsiębiorczą tożsamość. I to, że nagle (bądź mniej nagle) postanawiają zmienić kierunek swoich działań, nie jest niczym złym. Dojrzewają jako przedsiębiorczynie, dojrzewają jako ludzie.

Jeśli czujesz więc potrzebę zmiany, go for it!

Dla mnie oznacza to, że wszystko, co wydarzyło się do tej pory, miało na celu doprowadzić mnie dokładnie do tych wniosków i do tego punktu, w którym jestem.

Pod koniec 2022 roku zapisałam się na studia podyplomowe „Zarządzanie strategiczne i marketing w czasach VUCA”. Bardzo mocno bowiem wierzyłam, że te strategiczne studia są mi potrzebne, bym mogła jeszcze lepiej prowadzić firmy i pomagać moim klientom. Oczywiście, robiłam to do tej pory narzędziami, które działały u mnie. Studia jednak miały mi pomóc ugruntować wiedzę i dać nową perspektywę.

Mówiłam sobie nawet, że to już ostatni raz. Że więcej nie potrzebuję, że wszystkie kursy, szkolenia, podyplomówki są naprawdę wystarczające, by pomagać innym na najwyższym poziomie.

I co? Gucio. W październiku 2023 dostrzegłam gigantyczną lukę we własnej edukacji. Oczywiście gigantyczna była tylko z mojej perspektywy, jak się możesz domyślić. Zaczęłam więc przekopywać internet, szukać wiedzy, książek, kursów… aż rzutem na taśmę wylądowałam w Akademii Trenerów Mentalnych Biznes i wreszcie poczułam, że znalazłam! To jest ten brakujący puzzel w mojej przedsiębiorczej układance.

Bo fajnie jest układać strategię, fajnie jest wdrażać ją w życie, mówić o marketingu, promocji, biznesie, ale jeszcze fajniej jest, gdy w osobie, z którą pracujesz zachodzi taka realna zmiana. Kiedy na moich oczach klientki wzmacniają się i rozkwitają, i doskonale wiedzą, co mają robić – to jest ten moment WOW.

Dlatego nie daj sobie wmówić, że jest za późno na jakąkolwiek zmianę, jeśli czujesz, że tego właśnie potrzebujesz w danym momencie.

LEKCJA 2: CELE I ZAŁOŻENIA TWOICH KLIENTÓW MOGĄ SIĘ ZMIENIAĆ (I NIE JEST TO TWOJA WINA)

I stopień zaangażowania we współpracę z Tobą też. Nie muszą jednak zmieniać Ciebie i Twoich założeń. Kiedy oni skaczą z pomysłu na pomysł, Ty robisz swoje.

Powiem Ci szczerze, że dopóki nie doszłam do tego wniosku, miotałam się razem z moimi klientami. Oczywiście nie w projektach i nie w zadaniach, bo te staram się prowadzić najlepiej i najdokładniej jak potrafię. Ale mocno przejmowałam ich emocje. Jak zmieniali zdanie, czułam się za to odpowiedzialna. Wmawiałam sobie, że dlatego, że czegoś nie dowiozłam, nie wiedziałam, nie potrafiłam podpowiedzieć, klient musi teraz zmieniać strategię.

Albo gorzej – doskonale wiedziałam, jak ją zmienić, ale do klienta nie docierały moje słowa. Wolał zapłacić horrendalne kwoty za konsultacje innych osób, niż usłyszeć tak naprawdę, co do niego mówię. Jak się domyślasz, nie budowało to mojej pewności siebie, wręcz przeciwnie. Rodziło za to frustrację. Zwłaszcza, że wiedziałam, jak pomóc, co zrobić, a klienci i tak musieli to usłyszeć od kogoś innego… Od „większego autorytetu”, jak sobie mówiłam.

Takie myślenie nie prowadzi do niczego dobrego

Co mogłam zmienić? Wrócić do podstaw. Do jednego z czołowych założeń mojej firmy:

Pomagam najlepiej, jak umiem, ale odpowiedzialność za biznes leży po stronie klienta.

I jeśli on woli nadal doktoryzować się z tematu, korzystać z konsultacji coraz to nowych ekspertów, sugerować się zdaniem innych, zamiast USŁYSZEĆ mnie, ma do tego prawo.

Dlatego jeśli jesteś w podobnej sytuacji i dopada Cię frustracja, pomyśl sobie, że robisz najlepszą możliwą robotę ever, ale to firma klienta i on ponosi za nią odpowiedzialność. I oznacza to ni mniej ni więcej to, że może zmieniać zdanie co 5 minut. Ty po prostu rób swoje.

LEKCJA 3: SZUKANIE SWOJEJ DROGI JEST BARDZO ROZWIJAJĄCE

Dawno, dawno temu, w czasach, kiedy prowadziłam jeszcze działalność fotograficzną, miałam kolegę po fachu. Robił całkiem niezłe zdjęcia, bardzo fajne kadry, łapał w obiektywie emocje… i wszystko psuł obróbką zdjęć. Już lepiej, żeby klientom oddawał surówki, niż panny młode, które wyglądały jak średnio przechodzone zombie czy inna topielica.

Nazywał się to „szukaniem swojego stylu”. I każda jego sesja, dosłownie każda, była inaczej obrobiona. Wtedy nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego poprawia z dobrego, ostatecznie psując efekt końcowy. A on po prostu szukał swojej drogi.

I w biznesie też czasem tak jest, że musisz popełnić 1000 błędów, przepracować 1000 nierentownych współprac, sparzyć się 1000 razy, zanim osiągniesz pożądany efekt. A i to nie oznacza, że będzie Ci on dany raz na zawsze. 

To, co Ci mogę podpowiedzieć: nie zrażaj się. 

Nie zarabiasz jeszcze tyle, co Zośka?

Nie masz płacącej społeczności jak Magda?

Obserwatorki nie komentują każdego Twojego posta jak u Domi i nie spijają mądrości z Twych ust?

Może jeszcze nie dotarłaś do końca swojej drogi. W sumie w tym momencie, kiedy pomyślałam sobie, że ten koniec jest dość smutny, rozumiem Kubusia Puchatka. Bo najprzyjemniejszy jest ten moment tuż przed rozpakowaniem prezentu, tuż przed spełnieniem marzenia, tuż przed dotarciem do celu. A samo szukanie drogi jest bardzo rozwijające.

LEKCJA 4: OSIĄGNIĘTY CEL MOŻE CIĘ ZDEMOTYWOWAĆ

To jest w ogóle moje odkrycie po lekturze książki „Atomowe nawyki”. 

Kiedy po raz pierwszy przeczytałam, że nie warto sobie wyznaczać celów, popukałam się w głowę. Pół życia żyję od celu do celu, więc totalnie nie mogłam zrozumieć, dlaczego. Potem jednak zaczęłam zagłębiać się w sens tego stwierdzenia. Bo wyobraź sobie, że osiągasz cel i… co dalej? Żeby widzieć sens dalszego działania, musisz wyznaczyć kolejny, i kolejny, i kolejny.

James Clear, autor „Atomowych nawyków” dowodzi, że znacznie lepiej zamiast skakać po planszy jak konik szachowy od punktu do punktu, jest popracować nad zmianą swojego nastawienia. I sprawić, by ta zmiana stała się stałym elementem życia, czymś naturalnym, Twoją tożsamością.

Celem nie powinno więc być schudnięcie 5 kg, ale taka stała zmiana nawyków żywieniowych, że nie będziesz więcej oglądać się na kilogramy, ale zwracać uwagę na to, by dostarczać swojemu organizmowi jak najlepszej jakości paliwa.

Jak to się ma do biznesu? Zaplanowane cele powinny być tylko elementem trwałej zmiany. I teraz pytanie kluczowe do Ciebie (które ja w tym roku zadaję sobie niemal codziennie). Jak Ty chcesz się czuć na co dzień w Twojej firmie? I czego nie chcesz czuć? I co musisz zrobić, by to osiągnąć.

Nad tym tematem pochylimy się mocniej na bezpłatnym treningu planowania 2024 roku, który poprowadzę 28 grudnia o godzinie 11. Jeśli jeszcze nie jesteś zapisana, koniecznie to nadrób. Link do zapisu znajdziesz w notatkach do tego odcinka.

LEKCJA 5: OPINIA INNYCH MOŻE BOLEĆ. NAJWAŻNIEJSZE JEDNAK, BY NIE STAŁA SIĘ TWOIM PRZEKONANIEM

At last but not least… jedna z najważniejszych chyba lekcji, które odebrałam w tym roku. Bardzo mocno związana z treningiem mentalnym, który zgłębiam, by lada moment uzupełnić moje biznesowe treningi i pracę z klientami 1:1 o ten właśnie aspekt. 

Pamiętasz?

Nie daj się oskarżyć, łap refleksje!

Nie zliczę, ile rozmów z moimi klientami przeprowadziłam w tym roku. Ile rozmów z zespołem. Z moimi mentee. Mnóstwo przegadanych godzin. Część była zabawna, część bardzo kreatywna, część inspirującą. Ale nie zawsze było słodko. Szczególnie jedna rozmowa utkwiła mi w pamięci, a słowa, które wtedy usłyszałam, bardzo długo dźwięczały mi w uszach. Za długo.

Dlaczego? Wyobraź sobie, że ktoś prosto w oczy mówi Ci coś na Twój temat. Wyraża jakąś swoją opinię, która niekoniecznie jest dla Ciebie wygodna. O, to tak jak w szkole usłyszałaś, że jesteś leniem, bo nie robisz zadań domowych. I ta łatka, ta opinia przykleiła się do Ciebie jak zużyta guma do żucia do podeszwy buta. Niby da się odczyścić, ale ślad pozostaje, a Ty bardzo długo irytująco lepisz się do podłogi.

I podobnie może być z taką opinią

Ona zostaje w Twojej głowie. Obracasz sobie tę myśl na wszystkie strony. Zastanawiasz się, czy czasem nie jest prawdą. Po jakimś czasie może nawet zapominasz, kto Ci to powiedział. Ale w głowie zostaje wyryty ślad „jestem leniem”. I z tym idziesz potem przez życie.

Opinie innych, kiedy nie przefiltrujesz je przez sito prawdy, a za bardzo weźmiesz do siebie, mogą stać się Twoimi przekonaniami. Często krzywdzącymi. Często nieprawdziwymi. Zwłaszcza, jeśli osoba, która je wyraża, ma tak naprawdę niewielką wiedzę o Twojej osobie. 

Jeśli więc z tych moich lekcji miałabyś wyciagnąć tylko jeden wniosek, chciałabym, by był to właśnie ten:  Jeśli weźmiesz sobie czyjeś krzywdzące zdanie za bardzo do serca i nie przepracujesz go, może stać się ono Twoim przekonaniem. I zdefiniować Twoje działania na długie lata.

PODSUMOWANIE

Moja droga, 2023 rok dobiega końca. Z czym z niego wychodzisz? Był na dobre czy na niedobre? Czy może, parafrazując słowa naszej noblistki:  na dobre, na niedobre i na litość boską? 

Osobiście jestem przekonana, że da się z niego wyciągnąć coś wspaniałego. Jeśli mi nie wierzysz, przyjdź na trening planowania online 28 grudnia. Link do zapisów znajdziesz w notatkach do tego odcinka. Jednym z elementów będą właśnie podsumowania. A ja postaram się pokazać Ci, że nawet jeśli ogólne wrażenie 2023 zrobił nieciekawe, to w tej brzydocie jest metoda i wnioski, które wyciągniesz, mogą być całkiem fajne.

Na koniec chciałabym życzyć Ci wszystkiego najpiękniejszego na święta, szampańskiej zabawy lub świetnego odpoczynku w sylwestra i kolejnego roku w Twojej firmie na własnych zasadach.

Do usłyszenia w 2024 🙂

PS A jeśli chciałabyś nad swoją firmą i mindsetem popracować ze mną, zachęcam Cię do zajrzenia do zakładki mentoring. Sprawdź, jak mogę Ci pomóc.

One thought on “5 LEKCJI Z 2023 ROKU, KTÓRE ZMIENIŁY MOJE POSTRZEGANIE BIZNESU”

Comments are closed.