Są takie mity o prowadzeniu firmy online, w które chciałybyśmy wierzyć nawet, jeśli mocno czujemy, że są nieprawdziwe. Tak, nawet wieloletnie przedsiębiorczynie dają się na nie nabrać. No bo wiesz, prowadzisz tę firmę nie od dziś, na wielu sytuacjach zęby zjadłaś, a jednak jak patrzysz na kolorowe obrazki, to serducho samo się do nich wyrywa. Dziś opowiem o 4 mitach, które mocno mieszają nam w głowie, choć jakby okazały się prawdą, to by nie było tak całkiem do bani. Zapraszam.

Po kilku latach prowadzenia działalności przeciętna właścicielka firmy jest w stanie odróżnić, czy to, co słyszy w mediach społecznościowych, jest prawdziwe czy mocno podkoloryzowane. Przychodzą jednak momenty, w których chciałaby uwierzyć, że to, co widzi, jest prawdą. Wiesz, to tak jak z bajką. 

Niby wiesz, że historia Kopciuszka nie ma szans Ci się przydarzyć i że książę na złotym koniu to tylko w baśniach Andersena, ale jednak gubiąc balerinkę na ulicy, rozglądasz się, czy gdzieś nie pojawi się limuzyna z Ryanem Goslingiem. A nie, on teraz pomyka z Barbie różowym samochodzikiem, no to moja droga, wybacz, nie popędzi do Ciebie z kwiatami.

I tak też jest z prowadzeniem firmy. Wiemy, rozsądek głośno krzyczy, co o Tobie myśli, a Ty mówisz sobie: „A może to jednak prawda, tylko ze mną jest coś nie tak?”.

Wszystko jest z Tobą OK. To tylko mit!

Jeśli wolisz słuchać niż czytać:

MIT 1: INSTAGRAMOWE PORANKI MOCY

Jestem przekonana, że niejeden raz trafiłaś na informację, jak powinien wyglądać idealny poranek kobiety sukcesu. Nie? To już pędzę z wyjaśnieniem. Wstaje niespiesznie o 5 rano (sic!), bo nasłuchała się, że sukces przychodzi tylko do tych, co zrywają się skoro świt. 20 minut jogi lub joggingu, medytacje, 20 minut czytania rozwojowej książki, do tego kawa kuloodporna – dla nieuświadomionych: kawa z olejem kokosowym, fuj! Ma dać zastrzyk energii, mnie jednak przyprawia o mdłości. Sama zdecyduj. Potem już tylko prysznic, lekkie ketośniadanko, makijaż i z uśmiechem na ustach można zaczynać dzień.

MOJE PORANKI

Nie wiem, jak wygląda poranek u Ciebie, ale żebym ja mogła sobie na taki pozwolić, musiałabym wstać o 3 w nocy. Chociaż wtedy to lepiej się nawet nie kłaść. Moje poranki to zazwyczaj błyskawiczne siku z psami (dobrze, że ciemno, bo ktoś mógłby się przestraszyć mojego wyglądu – nie ma mowy o prysznicu, makijażu, czy użyciu grzebienia przed wyjściem), a potem zaczyna się poranny Armagedon. Biorąc też pod uwagę, że każdy z moich panów wstaje i wychodzi o innej godzinie, to do 9. spokoju tutaj nie uświadczysz. Tłuką się jak nocne marki, robią hałas, bałagan i ogólnie dużo zamieszania. Zapomnij o medytacji w ciszy, śniadanku w spokoju („Mamoooo, zrób mi też! Nie wiesz, gdzie mam jakieś skarpetki?”), czy czytaniu.

Jeśli słuchając pierwszego opisu, poczułaś się jak nieogar, mam nadzieję, że opis mojego poranka podniósł Cię na duchu. I od razu dopowiem, to że musisz medytować/afirmować z samego rana to też mit. Medytacje działają również w południe, czy wieczorem. Bobby Axelrode, miliarder z serialu „Billions” robił sobie 8-minutową przerwę w ciągu dnia, by wyciszyć myśli. To też działa. A książka najlepiej smakuje w wannie lub czytana w środku nocy, jak wszyscy śpią.

Olej więc wyrzuty sumienia i dopasuj oczekiwania do swojej rzeczywistości. Nie, nie trzeba wstawać o 5 rano, by osiągnąć sukces. Jeśli Twój zegar biologiczny krzyczy „Nie”, posłuchaj go! 

MIT 2: TWOJA SUPERMOC WYSTARCZY DO TEGO, BYŚ Z SUKCESEM PROWADZIŁA FIRMĘ

„Zacznij z tym, co masz, a potem się rozwijaj i decyduj, co chcesz robić” – to jedna z moich porad, kiedy ktoś pyta, jak przejść z etatu na własną działalność lub założyć firmę. Dlaczego tak? By działać od samego początku, a nie przekładać startu na czas, kiedy „w końcu się wszystkiego nauczę” i „skończę jeszcze tylko ten kurs”. 

Niestety z żalem obserwuję, że część osób pod hasłem „rozwijać się” słyszy wyłącznie „zdobywać kolejne skille, uczyć się nowych narzędzi, poszerzać swoją ofertę”. To jest świetna baza! To, co umiesz, to Twoja supermoc! 

Ale jeśli rzeczywiście zależy Ci na tym, by firma dawała Ci nie tylko pieniądze, ale też spokój i radość, warto zainwestować w coś więcej niż twarde umiejętności. Uczciwie powiem, że są one dla mnie nawet mniej ważne niż praca nad mindsetem, nad przekonaniami, nad poczuciem własnej wartości i odwagą. Nie każdy rodzi się z pewnością siebie Mirandy, demonicznej szefowej z filmu „Diabeł ubiera się u Prady”. 

Statystyczna przedsiębiorczyni ma całkiem sporo do przepracowania w tym zakresie. I o ile nauczenie się narzędzi czy technik takich jak montaż video czy podcastów, prowadzenie projektów, tworzenie grafik czy pisanie tekstów jest stosunkowo proste (choć wymaga naturalnie pracy i czasu), tak praca nad mindsetem nie ustaje nigdy. Na każdym etapie prowadzenia firmy, niezależnie od tego, czy dopiero zaczynasz, czy jesteś już starą wyjadaczką, jest coś do przepracowania.

A to z kolei prowadzi nas do mitu trzeciego…

MIT 3: WYSTARCZY ĆWICZYĆ UMIEJĘTNOŚCI TWARDE
I ZDOBYWAĆ NOWE SKILLE

Działa, ale jak wspomniałam, głównie przy umiejętnościach twardych. Wyobraźmy sobie, że jesteś videokreatorką lub fotografką. Uczysz się narzędzi, doskonalisz umiejętności, pracujesz nad stylem – z miesiąca na miesiąc jesteś coraz lepsza. Jeśli tylko nie przestajesz się rozwijać, możesz osiągnąć prawdziwe mistrzostwo. Dopóki Ci się nie znudzi, o czym mówiłam w 228 odcinku podcastu.

A niestety spora grupa osób uważa, że praca nad mindsetem jest drugorzędna. Że liczą się głównie umiejętności twarde, które jak opanujesz, pomogą Ci szybko zarabiać na chleb. Przecież wystarczy od czasu do czasu posłuchać motywacyjnych filmików, zapisać hasła na tablicy korkowej i już. A w ogóle, po diabła ten mindset, bez niego też da się żyć. 

Da się. Ale trudno się rozwijać. Twoje przekonania, nastawienie, sposób myślenia o sobie i innych (klientach, podwykonawcach, konkurencji) ma gigantyczne znaczenie i wpływ na to, jak rozwinie się Twoja firma. O ile będziesz chciała, żeby się w ogóle rozwijała. 

Są obszary, nad którymi w biznesie, będziesz musiała pracować codziennie. Codziennie będzie robota do wykonania. I im prędzej nauczysz się technik pracy nad nastawieniem, tym lepiej dla Twojej firmy i dla Ciebie. Odpowiednie nastawienie pozwala pokonywać przeszkody, których na przedsiębiorczej drodze jest niemało. Pozwala radzić sobie w trudniejszych momentach, kiedy coś zawalisz, klient odejdzie bez powodu lub uparcie będzie unikał płacenia faktury.

I wreszcie to, co siedzi Ci w głowie, pozwoli Ci w zgodzie z sobą podejmować ważne decyzje, działać asertywnie, negocjować, jakby końca świata miało nie być i żyć tak, byś czuła się dobrze w swojej firmie. Dlatego pls, nie daj sobie wmówić, że praca z mindsetem jest dla mięczaków. Największa siła tkwi w tym, co masz w głowie i czy umiesz pokonywać przeszkody w zgodzie z sobą.

MIT 4: FIRMA TO TWOJE DZIECKO, A DZIECI NIE ODDAJE SIĘ DO OKNA ŻYCIA

Wielokrotnie słyszałam z ust wielu przedsiębiorczyń, że firma to ich dziecko i poświęcają jej wszystko. Ba, sama nawet w ten sposób mówiłam. No i że najpierw trzeba odchować, spędzać dużo czasu pracując nad jej rozwojem, by potem zbierać profity. Tyle tylko, że jak w życiu, tak i w biznesie są osoby, które stają się… rodzicami-helikopterami. 

Wiszą nad tym swoim dzieckiem (czy też firmą) do późnej starości, nie mają swojego życia, są umęczeni i urobieni po łokcie. Ale dumni, bo przecież… się poświęcili. Jeśli słuchałaś 228 odcinka mojego podcastu, wiesz, że biznesowe życie nie zawsze jest liniowe i pisze proste scenariusze. Czasem masz tak dość swojej firmy, że z radością porzuciłabyś ją dla etatu w Biedrze. Pracy po kokardę, ale przynajmniej za dużo kombinować nie trzeba. 

CZASEM FIRMA TEŻ SIĘ NUDZI

A Ty masz ochotę zająć się czymś zupełnie innym, bo brakuje tej iskierki, która rozpala ogień. Wtedy jednak najczęściej przychodzą myśli niewspierające: „Co ludzie powiedzą? Będą mówić, że mi nie wyszło. A w ogóle, to poświęciłam firmie 5-10-15 lat mojego życia, mam to teraz w całości przekreślić? Nie zmienia się zdania w połowie drogi.”

Moja droga, jeśli masz myśli o porzuceniu firmy i one nie pojawiły się dlatego, że klient Cię wkurwił, i są z Tobą nie 3 minuty, a 3 miesiące, to coś jest na rzeczy. I znów kłania nam się mindset. I myślenie, że jeśli czemuś poświęciłam kilka lat życia, to głupio teraz coś zmieniać i z tego rezygnować. Głupio to jest tkwić w toksycznym niesatysfakcjonującym związku z własną firmą. 

Czasem wystarczy drobna korekta kierunku, by rozpalić ogień na nowo. A czasem trzeba spalić jakiś most. Jeśli nie potrafisz podjąć decyzji i ruszyć z miejsca, zawsze możesz skorzystać z konsultacji, pomocy kogoś mniej zaangażowanego emocjonalnie, kogoś, kto spojrzy z boku na Twoją firmę i połączy kropki. Moje klientki często przychodzą z konkretnym pytaniem czy pomysłem, a w trakcie pracy okazuje się, że interesuje je coś zupełnie innego. Jak Magda, która myślała o pracy wirtualnej asystentki, ale tak naprawdę miała wszelkie kompetencje, by założyć kreatywną agencję marketingową. Wystarczyła odrobina inspiracji i delikatny push do działania 🙂

Nie bój się sięgać po wsparcie. Przy pomocy dobrego mentora jesteś w stanie osiągnąć naprawdę fantastyczne rezultaty i rozwinąć skrzydła. 

PODSUMOWANIE

Jak widzisz, tych mitów budowanych pieczołowicie wokół prowadzenia firmy może być całkiem sporo. Niektóre rozbijają się szybko o podłogę rzeczywistości, inne są pielęgnowane w umysłach ludzi jak najdelikatniejsza róża. Warto pamiętać o tym, że po pierwsze nie wszystko, co widzisz i czytasz, jest prawdą. 

Po drugie nawet jeśli jest, niekoniecznie musi przystawać do Twojej rzeczywistości (vide poranki mocy). A po trzecie najważniejsze jest to, co masz w głowie i jeśli miałabym poradzić komukolwiek, nad czym warto naprawdę pracować, kiedy prowadzisz firmę, bez wahania stawiam na mindset. 

Dla mnie to takie mięśnie dolnych partii brzucha w biznesie. Niby je masz, ale żeby je wydobyć na światło dzienne, trzeba się fchuj napracować. Co zdecydowanie polecam, bo wyćwiczone dają spektakularne efekty i robią genialne wrażenie.

I z tą myślą Cię zostawiam. Do następnego razu.