Kilka lat temu usłyszałam, że gdy robisz w życiu to, co lubisz, nie przepracujesz ani jednego dnia. Że praca nie będzie pracą tylko radością, że będziesz z uśmiechem i podekscytowaniem zrywać się każdego ranka. O Thorze, jaką to stwierdzenie zrobiło mi krzywdę. W 249 odcinku podcastu obiorę to powiedzenie ze złudzeń. Bo nawet jeśli kochasz to, co robisz, masz prawo mieć dość. I nie daj sobie wmówić, że jest inaczej. Zapraszam serdecznie.
Muszę Ci się do czegoś przyznać. Te wszystkie radykalne stwierdzenia, jedyne słuszne prawdy, słowa powtarzane z taką pewnością i patrzenie jak na nieudacznika na każdego, kto myśli inaczej, budzi we mnie straszną niechęć i opór. Mam wręcz ochotę krzyczeć, że to g… prawda. Że coś jak działa u jednej osoby, niekoniecznie zadziała u innej. Bo nawet jeśli na co dzień robisz to, co lubisz, masz prawo mieć dość.
Jeśli wolisz słuchać niż czytać:
W codziennym biznesowym życiu my w ogóle słyszymy bardzo często, że coś musimy (być obecnym w sieci, nagrywać rolki, budować markę tylko przez sociale, bawić się w prospecting i docierać do ludzi na jedyne słuszne sposoby). A jak tego nie robimy, to na bank nie odniesiemy sukcesu.
A potem przychodzi ktoś, kto nie wie, że to jedyna słuszna racja, robi to inaczej i… wygrywa.
NIE DAJ SOBIE WMÓWIĆ, ŻE COŚ MUSISZ
I nie powiem, ile tych wszystkich rzeczy nasłuchałam się w życiu. A potem zastanawiałam się, co jest ze mną nie tak. Bo nie cieszyłam się na poniedziałek. Nie skakałam z radości, że jest nowy dzień (i nowe możliwości). W niedzielę wieczorem irytowała mnie myśl o następnym tygodniu. A w nocy z niedzieli na poniedziałek nie mogłam spać ze stresu.
A przecież jestem przedsiębiorczynią. Mam własną firmę. Jestem sama sobie sterem, żeglarzem i okrętem. To dlaczego ten okręt wpływa na mieliznę? Nie zawsze i nie wszędzie, wiadomo, ale zdarzało się. A według tego, co pisali w sieci, nie powinno. Czyli to ze mną było coś nie tak.
Otóż nie. I nie daj sobie wmówić, że jest inaczej. Masz prawo mieć dość.
Masz dzieci? Na pewno kochasz je nad życie. Ale idę o zakład, że są chwile, że wysłałabyś je na Księżyc. Albo jeszcze dalej. Z biletem w jedną stronę. Podobnie z ukochanym partnerem czy mężem. No nie ma opcji, by od czasu do czasu nie podniósł Ci ciśnienia, i żebyś go nie miała dość, prawda?
Z własną firmą jest tak samo. Kochasz to, co robisz, ale czasem wolisz, jak jest z dala od Ciebie. I to jest OK.
MASZ PRAWO MIEĆ DOŚĆ
Niestety nie byłam taka mądra całe życie, by bardzo mocno filtrować to, co mówią specjaliści w danej branży. Zalecali postować codziennie na każdym medium, robiłam to. Mówili: „Nagrywaj 30 rolek w miesiącu”, nagrywałam. Podpowiadali, by pisać do setek obcych ludzi i namawiać na swoją usługę, bo „statystycznie ustrzelę 1%”, niechętnie, ale spróbowałam.
Wypaliły mnie te działania do cna. Do tego stopnia, że dziś nie zaglądam na Facebooka prawie wcale, z Instagramem jesteśmy w stosunkach chłodnych, a jedyne aktywności w sieci, które uprawiam regularnie to nagrania podcastu, pisanie newslettera i obecność na LinkedInie.
I nie samobiczuję się jak kiedyś, gdy jakiś odcinek wypadnie, nie mam siły i ochoty pisać albo nie mam nic do powiedzenia na LinkedIn. Ostatnio usłyszałam co prawda, że jak ktoś 2-3 razy w tygodniu nie ma nic do powiedzenia, to z niego dupa nie ekspert… ale przeczytałam też, że jak ktoś głośno przeklina, to ekspertem nie jest.
W związku z tym biorę na klatę, że żaden ze mnie ekspert i robię swoje. Tyle razy w tygodniu, ile mam ochotę. I ile przewiduje moja strategia. Z naciskiem na MOJA. A nie jedyna słuszna, tylko taka, która się sprawdza czy taka, która na pewno zadziała.
Bo ja naprawdę chcę mieć wpływ na to, jak wygląda moje zawodowe życie, a nie podążać za tłumem. Ot taka fanaberia. Ale może Cię nią zarażę.
Powinnaś jednak pamiętać o jednej rzeczy
BUNTOWANIE SIĘ MA SWOJE KONSEKWENCJE
Mogą Cię nazwać rebeliantem. Albo agresywną osobą. Mogą unikać i obrażać się, że robisz coś niezgodnie z ich wolą. Bo jak ktoś działa inaczej, budzi skrajne emocje.
Jedni podziwiają siłę i pewność siebie. Inni pukają się w czoło i patrzą z politowaniem jak na idiotę.
Ale wiesz co?
Fajnie jest mieć to gdzieś. Robić swoje. Spełniać swoje marzenia. Mieć wpływ. Zapalać do działania i innego myślenia innych.
Jeśli chcesz dołączyć do mojego kręgu wsparcia, zapisz się na newsletter (link do zapisu znajdziesz w opisie tego odcinka)… i nie rezygnuj ze swoich planów. Nawet jak Ci powiedzą, że nie ma szans, by to się udało.
Nie uda się. Ty to zrobisz. A ja Ci w tym pomogę 🙂